W tym roku Iwonka miała inną wizję wyjazdu. Postanowiła zorganizować RAJD - taki prawdziwy! :) Taki, z noclegiem i z wieloma końmi, taki, który trwałby przynajmniej 2 dni :) Niestety, Czarek nie mógł wziąć udziału w tym przedsięwzięciu, ponieważ nie było nikogo chętnego do opieki nad końmi w stajni. Pozostałe osoby wykruszyły się ze względów losowych... :( ...ehh... ale ostatecznie udało się znaleźć 2 dziewczyny, które zgodziły się na pokonanie ok 50km w 2 dni! To była Milena z Lolkiem i Karo z Judy.
Wszystkie 3 wyruszyły ze stajni w czwartek około godziny 14:00 i trzeba przyznać, że podróż zaczęła się niezbyt ładnie. Otóż dziewczyny wpakowały się w przebronowane pole (dzień wcześniej było rżyskiem), które było pułapką pożerającą końskie nogi aż po same pęciny! Nocna ulewa sprawiła, że przejechanie tego kawałka trasy stępem było dla koni bardziej męczące niż przegalopowanie takiego odcinka trasy po "normalnym" podłożu. UDAŁO nam się!
Niestety, okazało się, że nadrobiliśmy bardzo dużo drogi okrążając jezioro w Turzy :( Mało tego Lolek bał się tirów wiec mieliśmy więcej dodatkowych atrakcji - a w szczególności Milena!
Gdy dotarłyśmy do sklepu w Turzy, nie obyło się bez lemoniady! Chyba przez mały stresik smakowała jeszcze smaczniej niż zwykle!
W leskie turzowskim już poszło nam lepiej - w końcu mogłyśmy kłusować. Na czoło wyszła Iwonka i pozwoliła partnerowi prowadzić. Dopiero później przyznała nam się, że do końca nie wiedziała, jakimi drogami mamy jechać. Tak naprawdę to Partner nas prowadził!!!
Jadąc miałyśmy okazję odwiedzić Stajnię Ulkowy - tam chwilę porozmawialiśmy z gospodarzami, a kawałek dalej - przy sklepie - pasłyśmy konie (przyjemnie było posiedzieć na trawie...).
A tak przy okazji - w małej miejscowości ULKOWY jest rondo! :) ;) :D
...cdn...
jadę do stajni, nie mam czasu pisać :) ;)
To rondo wyrąbiste ;)
OdpowiedzUsuń