W pewien piękny słoneczny wrześniowy weekend koniarze z naszej bojarowskiej stajni wybrali się na dwudniowy rajd.
Chętnychnie brakowało więc osiodłaliśmy nasze konie i pogalopowaliśmy w siną dal.
Jadącpodziwialiśmy piękno okolicznych lasów i jezior, a także mieliśmy w pamięcifachowe rady naszego instruktora PTTK, Jakuba Ciemnoczołowskiego, który -delikatnie mówiąc - ubolewał nadprzepisową stroną naszego wyjazdu i nie szczędził nam barwnych epitetów.
Podrodze odwiedziliśmy pobliską leśniczówkę fundując sobie jednocześnie chwilęodpoczynku. Pogoda i humory dopisywały, a strefa żywnościowo–noclegowa wręcz kipiała od profesjonalizmu (gorącepodziękowania dla Czarka i spółki - w osobie jego żony, Eli, i syna, Łukasza).
Mieliśmy też okazję spotkaćpewnego Szarego Wilka uzbrojonego w indiański topór i nawe udało nam się zajrzeć do jego tipi. Na szczęście niewstąpiliśmy na ścieżkę wojenną, a zamiast tego wpatrzeni w barwne płomienie ogniska wypiliśmy odrobinęwody ognistej :)
WIĘCEJ ZDJĘĆ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz