niedziela, 11 maja 2014

Pan Cezary na szkoleniu :)

Czarek pojechał na warsztaty do Bydgoszczy... :( ...ale na pewno przywiezie całe mnóstwo nowości, którymi się z nami podzieli :) W między czasie w stajni życie nie zamarło...

O ok 12 zaczęliśmy się zbierać w stajni. Najpierw pojawiła się Angelika, potem Iwonka z Anetą, kilka minut później Karo z Michałem i Anią (+ Łukasz!), no i Kira, a ostatnia dotarła Gosia. Długo plotkowałyśmy w korytarzu, smakowałyśmy wegańskich potraw zrobionych przez Iwonkę, aż Karo pomyślała "ej, skoro Czarek jest na szkoleniu, to chodźmy zrobić sami sobie warsztaty "od podstaw". Co ciekawe - wszyscy byli BARDZO chętni i każdy poleciał po swojego konia :) Po kilku minutach już biegaliśmy w stajni wokół własnych pupili. Jedni czesali, inni przycinali grzywy, nabłyszczali sierść (pełen lans!) .Jak już konie były wyczesane i ubrane, wybraliśmy się na plac, a dokładniej:
Angelika - Demon
Gosia - Pinto)
Karo - Judy
Kira - Cliford
Iwonka - Partner
Michał i Ania - Tara
no i nasi nowi hotelowicze: Aneta - Damaszek (!!!)

Wszyscy od razu wzięli się za zabawy z końmi. Miło było tak patrzeć, jak każdy coś robił z własnym koniem i każdy chętny był pomóc komuś innemu. Karo objęła zastępstwo za Czarka i cierpliwie próbowała pomagać. Później odbyła się przerwa na profesjonalną sesję zdjęciową zrobioną przez Łukasza :D




Po odpoczynku wzięliśmy się dalej do pracy, Aneta z Damaszkiem, Karo z Judy i Iwonka z Partnerem ćwiczyli z siodła, reszta z ziemi. Każdy był szczęśliwy z pomyślnej pracy z koniem.
Angelika - niestety - musiała już wracać, a Gosia wolała kameralny klimat i poszła na małą ujeżdżalnię. Kira pobawiła się z Clifem i - jak przyszło na dobrego koniarza - zakończyła "na dobrym" i podziękowała koniowi. Karo, Iwonka, Aneta, Michał i Ania zostali do końca. Każdy ćwiczył nad dobrymi podstawami, Karo z Judy ćwiczyła nad.... po prostu nad uśmiechem :) :D ;), Iwonka z Partnerem nad P-O-D-S-T-A-W-A-M-I w kłusie oraz w galopie, Aneta z Damaszkiem nad tempem i impulsem, natomiast Michał i Ania dobrze się bawili z Tarą ciesząc się z każdego małego podstępu całej trójki!!! Na koniec pozwoliliśmy naszym koniom wcinać soczystą zieloną trawę i wypuściliśmy je na pastwiska.
Za to w stajni rzuciliśmy się na tort Karo :D
Wszyscy świetnie się bawili. Miejmy tylko nadzieje, że będziemy częściej spotykać się w tak licznym gronie na ujeżdżalni :) Tym razem jednak liczymy na obecność p. Cezarego ;) :) :)

/Aneta/


3 komentarze:

  1. Czyli 'kota nie ma - myszy harcują' ;)
    Było bombowo :D 'mój' koń pokazał, że potrafi uszanować mojego 'globusa' i być rozczulająco grzeczny ;)
    Szkoda, że nie zapałałam się na tort (wegańskie papu było mega pyszne i cukierki musujące też;)) - mam nadzieję, że zostawiliście mi trochę dekoracji? hę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...załapałam* tam w jednym miało być ;P
      ach, a gdzie foty?

      Usuń
  2. Było świetnie , oby więcej takich wspólnych rozmów i czasu na ujeżdżalni ! :)
    Fajne jest to , że każdy sobie pomaga. Szkoda , że musiałam szybciej jechać ale mam nadrobione z rana.
    Do zobaczenia ;**

    OdpowiedzUsuń